Składy zespołów
Puszcza: Komar – Mroziński (83. Szymonowicz), Crăciun, Jakuba, Sipľak (83. Hajda) – Cholewiak (59.Blagaić), Serafin (71. Walski), Stępień, Lee Jin-hyun, Abramowicz – Kossídis (60. Radecki).
Korona: Dziekoński – Zwoźny (71. Długosz), Trojak, Resta, Pięczek, Matuszewski – Remacle (71, Nagamatsu), Hofmeister (80. Kamiński), 27. Pedro Nuno (80. Danny Trejo) – Dalmau, Szykawka.
żółte kartki: Lee – Hofmeister, Nagamatsu.
sędziował: Damian Sylwestrzak (Wrocław).
widzów: 2411.
Relacja z boiska
Do sobotniego starcia obydwie drużyny przystępowały w dobrych nastrojach po ostatnich ligowych występach i zgodnie z przedmeczowymi zapowiedziami trenerów, zarówno Puszcza jak i Korona bardzo liczyły na dopisanie sobie w tabeli kolejnych trzech punktów.
Zwiastowało to spore emocje, jednak jak się okazało mecz do złudzenia przypominał pojedynek Puszczy z Motorem z poprzedniej kolejki. Identyczna pora rozgrywania meczu, zachowawcza gra obydwu drużyn oraz w konsekwencji bezbramkowy rezultat sprawiły, że niektórzy kibice mogli w sobotnie popołudnie przeżyć prawdziwe piłkarskie Deja Vu.
Trener Tomasz Tułacz w porównaniu do dwóch poprzednich meczów dokonał zaledwie jednej korekty w składzie, w drugiej linii Mateusz Cholewiak zastąpił Ivana Blagaicia. Podobnie postąpił trener Korony Jacek Zieliński w odniesieniu do ostatniego meczu ze Stalą, który w miejsce Piotra Malarczyka desygnował do gry od początku byłego zawodnika Puszczy Marcela Pięczka.
Pierwsza połowa nie dostarczyła kibicom zbyt wielu emocji. Już na samym początku spotkania blisko objęcia prowadzenia byli goście, po dobrym indywidulanym rajdzie młodzieżowca Huberta Zwoźnego strzały Pedro Nuno oraz Szykawki skutecznie wyblokowali nasi defensorzy. W 11 minucie blisko szczęścia był Dawid Abramowicz ale jego pięknego woleja wybronił Xawier Dziekoński.
Druga część meczu przyniosła znacznie więcej ożywienia w grze obydwu drużyn. W 62 min po wzorcowo wyprowadzonym kontrataku w dogodnej sytuacji znalazł się najlepszy strzelec Korony z ubiegłego sezonu Jewgienij Szykawka, który przegrał jednak pojedynek z Kewinem Komarem. Pięć minut później po strzale zza pola karnego niewiele pomylił się Pedro Nuno. Końcówka meczu zdecydowania należała do zawodników Puszczy, którzy stworzyli sobie kilka dogodnych okazji a Goście mogą zawdzięczać wywalczenie punktów kapitalnej postawie swojego bramkarza Xaviera Dziekońskiego, któremu bez wątpienia należy się tytuł MVP spotkania. Dwukrotnie po stałych fragmentach gry bardzo dobre sytuację miał Mateusz Radecki, jednak w obu przypadkach górą był Dziekoński, a pozyskany przed sezonem zawodnik Puszczy nadal musi zaczekać na premierowe trafienie w nowych barwach.
W ten sposób po końcowym gwizdku sędziego na pewno większy niedosyt i rozczarowanie będzie w szeregach Gospodarzy, ale z drugiej strony trzeba uszanować każdy wywalczony ligowy punkt, patrząc jak bardzo wyrównana jest sytuacja w tabeli w początkowej fazie bieżącego sezonu. Na pewno cieszy dobra gra defensywy dowodzonej przez jednego z najlepszych graczy na boisku Artura Craciuna i drugi mecz z rzędu na zero z tyłu. Martwić może niewielka ilość wykreowanych sytuacji bramkowych oraz brak skuteczności.
Jako ciekawostkę należy wspomnieć fakt, że stadion Cracovii na którym rozgrywamy swoje domowe mecze doczekał się miana prawdziwej twierdzy nie zdobycia. Obecnie Puszcza Niepołomice pozostaje jedynym zespołem Ekstraklasy, który w całym 2024 roku nie zaznał smaku porażki w meczach w roli gospodarza!
Relacja z Trybun
W sobotnie popołudnie na trybunach gościło 2411 widzów. Dzięki staraniom działaczy Puszczy, na stadionie pojawiła się również całkiem liczna i zorganizowana grupa kibiców Korony Kielce, którzy otrzymali pulę biletów na jednym z sektorów, gdyż wciąż pozostaję zamknięty sektor gości na stadionie przy ul. Kałuży jako konsekwencja zachowania fanów Widzewa podczas meczu z Cracovią. Sympatycy Korony potwierdzili, że są mocną ekipą kibicowską, przez większość meczu prowadzili głośny doping. Szkoda tylko, że pod koniec meczu swoje podziękowania zaadresowali tylko do Cracovii.
Jeśli o chodzi o aktywność ,,dopingową,, naszej ekipy to w pewnym sensie wyglądała ona trochę jak odzwierciedlenie postawy naszych piłkarzy. Nasz gniazdowy Tomek dwoił się i troił od początku meczu niczym trener Tułacz mobilizujący swoich piłkarzy do walki. W pierwszej połowie w postawie kibiców podobnie jak wśród piłkarzy były momenty lepsze i gorszę. Natomiast po przerwie widać było już pełną mobilizacje i do końca meczu prowadziliśmy równy i głośny doping jak na dzisiejsze możliwości, ponieważ trzeba dodać, że frekwencja na ,,młynie,, nie była tego dnia szczególnie liczna, porównując ją do wcześniejszych meczów jak choćby przeciwko Legii. Nasi piłkarze niesieni dopingiem w drugiej połowie również dostarczyli kibicom znacznie więcej emocji i naprawdę niewiele brakło żeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Bardzo miłym akcentem w trakcie meczu były pozdrowienia zaadresowane do występującego obecnie w barwach Korony Marcela Pięczka. Trzeba przyznać, że fani Puszczy stanęli jak zawsze na wysokości zadania , bowiem warto wspomnieć w tym miejscu, że tego typu docenianie byłych zawodników stało się już bardzo fajną tradycją.